Pierwszy dzień nieczekania na plecaki, przenosiny i ciąg dalszy.
Pierwszy dzień chilloutu i odkrywania jak bardzo ten wyjazd był nam potrzebny.
Przedpołudnie to rekonesans "naszej" plaży.
Popołudnie - miało być tylko Tesco celem nabycia dla Tomka camery, którą będzie mógł uwiecznić podwodne widoki (wg niego dużo ciekawsze niz te zeszłoroczne na Haad Yao, Phangan). Ale przy okazji udało nam się namierzyć miejsca które zaplanowailiśmy na Samui odwiedzić tzn. aquarium, zmumifikowanych mnichów (jeden z nich został zakonserwowany w pozycji w jakiej zmarł), oraz skalne rzeźby tzw. dziadka i babci (gdy wrócimy tam z aparatem opowiem o nich trochę więcej).
Najważniejsza informacja dzisiejszego dnia - za nami pierwszy deszcz. Rzeczywiście leje niemiłosiernie, u nas rzadko zdarzają się tak intensywne zjawiska atmosferyczne. Na szczęście ulewa nie złapała nas na motorku, bo musielibysmy szukać gdzieś kryjówki na przeczekanie.